Ekstremalna Droga Krzyżowa jak sama nazwa wskazuje jest „ekstremalną” drogą, podczas której rozważa się poszczególne stacje Męki Chrystusa Pana. W bardzo wielu miastach w Polsce, ale też i za granicą były organizowane i wyznaczane szlaki EDK.
W Polsce zapisanych było ok. 15 500 osób (zapewne wzięło udział jeszcze więcej), wśród nich byli także nasi uczniowie Szkoły Podstawowej i Gimnazjum, rodzice naszych uczniów i Siostry Salezjanki. Jedni szli trasą na Ślężę, inni do Trzebnicy. Poniżej jest kilka świadectw osób, które dzielą się swoim doświadczeniem EDK:
„Droga Krzyżowa do Trzebnicy w marcową noc rozpoczynającą Niedzielę Męki Pańskiej to moje drugie podejście do EDK. Rok temu, przy pierwszej próbie odpadłem kilka kilometrów przed końcem, przed podejściem na Ślężę. Wówczas doświadczyłem tego, jak ważna jest pokora i doświadczanie własnej słabości. Pewnie w mojej woli dotarcia na szczyt Ślęży było więcej pragnienia własnej satysfakcji niż pokory i ofiary.
Tym razem wyruszyliśmy razem z moim synem, Karolem. Wzruszyło mnie to, że szliśmy razem, razem ze sobą i wspólnie, razem z Panem Jezusem. Mniej więcej w połowie drogi, może trochę dalej, Karol poprosił, aby wziąć go za rękę, i tak szliśmy dalej, i tak szliśmy do końca Krzyżowej Drogi, za rękę, tato i syn, w milczeniu, każdy niósł swój drewniany krzyż. Nie ma słów. Karol wspomniał, że ubytek sił w nogach zaczął czuć jeszcze przed pierwszą stacją, kiedy w milczeniu nasze myśli nawiedzało myślenie, czy idziemy dobrą drogą, bo już tak długo a miejsca I. stacji wciąż nie ma. Ból nóg przyszedł około piątej stacji, a odległości coraz bardziej się dłużyły. Wsparciem w trudach były piękne i ciekawe rozważania, dotykające naszych osobistych spraw i zmagań.
Karol mówi, że dużo daje fakt, że idzie się w większej grupie, bo można się wspierać (również duchowo) - bo przecież kościół to wspólnota. I piękna ostatnia chwila, kiedy można było zgiąć kolana przed tabernakulum w Trzebnicy. Nie przypuszczaliśmy, że postawa klęcząca może dać tyle ukojenia, a potem, żeby wstać trzeba było się podeprzeć, niesionym całą drogę, krzyżem... Tylko adorując Pana Jezusa i opierając się na jego krzyżu można powstawać, aby iść dalej. Przed bazyliką, czekał nasz wikary, Ojciec Wojciech, aby nas odwieźć do domu ... Przyjechał wcześniej, nagrzał auto i miał dla nas tabliczkę czekolady na wzmocnienie. Panie Boże, dzięki Ci za kapłanów, którzy jednają nas z Tobą, karmią nas Tobą, a potem, o bladym świcie jeżdżą i zbierają swoich parafian.
Chryste Zmartwychwstały, Tobie Chwała na wieki!!”
Tato Dominik i Syn Karol
„Po raz trzeci na Ekstremalnej. Podszedłem do sprawy technicznie - wiedziałem, co może mnie czekać, byłem spokojny o sprzęt i formę. Martwiłem się tylko o pogodę, bo nie chciałem wędrować w deszczu. Gdzieś w tym wszystkim zapomniałem jednak o Nim. Ruszyliśmy. Szliśmy we dwóch, szybkim tempem, w milczeniu. Padał deszcz, ale na szczęście ustał po wyjściu z miasta. Zaczęło się jednak błoto, podmokłe tereny, rosnące zmęczenie. Szliśmy wciąż równo, zatrzymując się tylko na kolejnych Stacjach na krótkie rozważania. Kryzysy pojawiały się od czasu do czasu, ale były łatwe do przezwyciężenia. Około 8 rano stanęliśmy pod Ślężą, 50 km za nami - świetny czas! Ruszyliśmy pod górę, na szlaku powitały nas strumienie wody i coraz więcej śniegu. Wtedy zaczęła się moja Droga. Straciłem siły, tempo, rytm. Każdy kolejny krok w śniegu był wielkim wysiłkiem. Podpierałem się Jego krzyżem, który stał się moim. Moja wcześniejsza pewność siebie, zaufanie do swoich sił - prysły! Upadłem, ale On był ze mną, więc w końcu wyczerpany dotarłem na szczyt. Dzięki Ci Panie za to doświadczenie.”
Marcin
„Na Ekstremalną Drogę Krzyżową poszłam pierwszy raz. Dziękuję osobom, konkretnie rodzicom naszych uczniów, którzy dając taką propozycję zasiali w moim sercu pragnienie, by zmierzyć się ze sobą wędrując razem z Jezusem…Drogą Krzyżową. Przepięknym świadectwem było dla mnie wielu ludzi młodszych, starszych, rodzin, moich uczniów…, którzy szli w milczeniu z krzyżem na ramionach.
Po pierwszej stacji Drogi Krzyżowej, kiedy już ogarnęłam „jak to wygląda” i uzyskałam odpowiedzi na różne pytania, nadszedł czas, bym tak naprawdę rozpoczęła moją drogę z Nim…Nie wiem, czy to ja towarzyszyłam Jezusowi na Jego Drodze Krzyżowej, czy to On szedł ze mną na mojej drodze krzyża, wiem, że byliśmy RAZEM i taki był duchowy cel tego zewnętrznego pielgrzymowania. W czasie tej szczególnej nocy, Pan był bardzo miłosierny, była piękna pogoda (nic nie padało) i była dodatnia temperatura. Pan nie da nam więcej, niż jesteśmy w stanie unieść. EDK była pięknym przygotowaniem do przyjęcia w sercu wielkanocnego orędzia płynącego z grobu Jezusa: „Pan powstał!, Nie ma go tu!”. Teraz spotykam Jezusa Zmartwychwstałego na codziennych drogach życia, na korytarzach szkolnych, w rozmowach z dziećmi, w uśmiechu młodego człowieka, na ulicach zatłoczonych miast, na przystankach… Pan dalej idzie z nami, ale już jako Zmartwychwstały. Tak jak szukaliśmy znaków Jego Męki, szliśmy od stacji do stacji podczas EDK, tak teraz warto szukać śladów Jego Zmartwychwstania, a jest ich tak wiele, obyśmy je tylko widzieli!”
s. Joanna
Zdjęcia na stronie: http://wroclaw.gosc.pl/gal/pokaz/3040032.Ekstremalna-Droga-Krzyzowa-Wroclaw-Trzebnica#gt